Takze tego 2.0
Przepraszam, ze poprzednia notka jest taka nieestetyczna. Choc spedzilam kilkanascie minut nad tym, nie udalo mi sie wyrownac tej czcionki, tylko sie wkurzylam niepotrzebnie i cala wena poszla w pizdu. Postanowilam juz nie kombinowac z wielkoscia czcionek, po prostu :/ Chcialam duzo napisac, mialam sporo przemyslec, als sprawy techniczne mnie wybily.
Moze jeszcze raz- wiosna i wszyscy siedza w swoich ogrodach.
Strasznie mi sie nic nie chce, od dwoch dni mam plan odkurzyc, ale nie moge sie zebrac. Nie wiem dlaczego taki len mnie ogarnac, wszak juz dwa miesiace nie pracuje, ale dopiero od paru dni mam lenia giganta. Az mi troche glupio, bo gdy ktos zapyta jak mi minal dzien/ co robilam- odpowiem NIC. Cos tam sie pokrece, umyje naczynia, wyjde z psem, cos ugotuje. Ale ogolnie to nic nie robie i ciagle chce mi sie spac. Mam wizje, ze to a/ albo wreszcie dopadla mnie zapowiadana od lat przez lekarzy cukrzyca b/ efekt mega dlugiego okresu c/ jakis spoziony zaplon przesilenia wiosennego. No zwyczajnie nie chce mi sie i nie mam sily, najchetniej bym spala pol dnia. :/ I to wbrew pozorom wcale nie jest fajne.
Wszyscy tez troche dostajemy na banie przez to zamkniecie. Nie mowie, ze moj swiat sie zawalil, bo jak wiadomo, ja nie mam przyjaciol czy znajomych, z ktorymi nagle nie moge sie spotkac. Wlasciwie to czy wirus czy jego brak- ja glownie siedze w domu.
A teraz jeszcze mama w nim ciagle jest i choc ogolnie dobrze sie dogadujemy, to po kilku dniach zaczynamy dzialac sobie na nerwy. Choc przeciez mamy duzy dom.
Naprawde wspolczuje ludziom, ktorzy musza w kilka osob przebywac na malej przestrzeni ( tak Ziom, m in Tobie ). Choc wiem, ze to tez kwestia przyzwyczajen i charakteru. Ja sie strasznie zle czuje nie majac wlasnej przestrzeni, nie moglabym 24h byc z kims w jednym pomieszczeniu, bo bym sie udusila, nawet, gdyby to bylaby najblizsza mi osoba. Ja zwyczajnie potrzebuje odosobnienia, wytchnienia od czyjejs obecnosci. Ale nie mowie o potrzebie samotnosci- samotnosc to straszne gowno.
Apropos zamkniecia- narzekamy, ze trzeba siedziec w domu, sama marudze przeciez, a jakies kilka dni temu zdalam sobie sprawe, ze co maja powiedziec ludzie, u ktorych w domu jest przemoc na porzadku dziennym.
Jak wiemy, naleze do jednej z grup wsparcia dla ludzi z Pierdolcem wszelakim. I tam wlasnie pojawiaja sie posty typu, ze ktos jest skazany na kogos, nie ma dokad isc, ani uciec gdy ktos z rodziny pije/ bije. Nawet tymczasowo, jak to zawsze bylo - do chlopaka/dziewczyny/rodziny. Ci ludzie musza siedziec w domach i to jest dopiero dramat :(
Dlatego nie ma co narzekac, bo choc wydaje sie, ze ochujec idzie z tej niepewnosci, zamkniecia i wyczekiwania na lepsze dni, to jednak inni maja naprawde przejebane.
Koncze, ide zapalic
K.
Dodaj komentarz